Welcome to the jungle
We got fun ‘n’ games
We got everything you want
Honey we know the names
We are the people that can find
Whatever you may need
If you got the money honey
We got your disease
Jadąc samochodem, powyższe słowa wydobywają się z urządzenia, które mądrzejsi ode mnie nazwali odtwarzaczem CD. Myślę, jestem w niebie i nadeszła ta chwila, w której otrzymałam możliwość wysłuchania na żywo piosenek, kształtujących mnie w wieku nastu lat. Niestety chyba na niebo nie zasługuję, gdyż cały czas jestem w aucie, a to co przyprawiło mnie o błogi stan to, po prostu, nazywając kolokwialnie płyta audio (notabene chyba muszę poprawić swoje uczynki chcąc zasłużyć na taką nagrodę).
Uwaga, i tu pojawia się zagadka. Czy rozpoznajecie te słowa? Czy potraficie wskazać grupę, która w historii muzyki rockowej znalazła swoje miejsce dzieląc ludzi na „Gansów” i całą resztę? Grupę, która, ku mej rozpaczy, została również zapomniana na własne życzenie?
Odpowiedź jest prosta jak drut: Guns ‘n’ Roses.
Pisząc te słowa, moim głównym celem jest przypomnienie grupy osobnikom damskim i męskim urodzonym w latach 70tych i 80tych, tudzież pomoc w odkryciu zespołu, pokoleniu urodzonemu po Facebooku. Przypomnienie/odkrycie (niepotrzebne skreślić) grupy, która de facto już nie istnieje. Mocne słowa, ale prawdziwe mimo tego, że zapewne znajdą się Życzliwi, którzy zaraz powiedzą: Jak nie istnieje? Przecież ostatnio w 2009 roku wydali nowy album, a teraz w lipcu nawet odwiedzą Polskę. Tak, album jest, baa! nawet są już zakupione bilety na koncert (w Rybniku!). Jednak nachodzą mnie czarne myśli, w których jawi mi się, że sam frontmen (w dreadach, po botoksie) i jego nowy skład to już niestety nie jest TA grupa. Oczywiście czekam na koncert w Polsce z utęsknieniem, ale z drugiej strony obawiam się… rozczarowania gdyż G’n’R to filozofia, to religia, G’n’R to już marka.
W tym artykule nie będę przytaczać danych historycznych dotyczących grupy, gdyż każdy posiadacz wskazującego palca (prawego lub lewego) może sobie te informacje wyguglować. Chciałabym Was zachęcić do odświeżenia sobie tej muzyki w Waszych głowach. Nie czekajmy, aż jeden z członków zespołu zejdzie z tego świata i media przypomną piosenki i historię grupy!
Są ludzie, którzy wierzą, że Elvis żyje (nie neguje tego oczywiście, wręcz szanuję!) Ja osobiście zaliczam się do grupy ludzi, którzy wierzą, że kiedyś odbędzie się trasa koncertowa G’N’R z Axlem, Slashem oraz pozostałymi twórcami sukcesu zespołu. A gdy to nastąpi, to pozostanie nam („Gansom”) tylko jedno: „I, I, I wanna hear you scream, haa”